prof. Maria Siemionow
Międzynarodowa Nagroda Zaufania „Złoty Otis” 2019
Rozmowa z prof. Marią Siemionow, chirurgiem rekonstrukcyjnym, mikrochirurgiem, transplantologiem. W 2008 r. dokonała pierwszego całkowitego przeszczepu ludzkiej twarzy. Obecnie pracuje nad lekiem dla pacjentów z dystrofią Duchenne`a.
Jak to się stało, że zajmuje się Pani tak różnymi dziedzinami jak przeszczepy twarzy, ręki, oka, prace laboratoryjne, nowe terapie w dystrofii mięśniowej Duchenne’a?
Wszystkie te specjalizacje wzajemnie się uzupełniają. Chirurg rekonstrukcyjny rekonstruuje każdy element ciała, w związku z tym ja również operuję np. rękę, kończynę dolną, łokieć, ramię, a także nerwy. Jestem byłym prezydentem Amerykańskiego Towarzystwa Nerwów Obwodowych. Na co dzień operuję bardzo wielu pacjentów, którzy mają uszkodzone nerwy lub neuropatie uciskowe. A nerw wzrokowy jest jednym z nerwów – oczywiście bardziej obwodowych, które operuję każdego tygodnia. To nie są dziedziny aż tak odległe od siebie. Przeszczep twarzy udał się przede wszystkim dlatego, że połączyliśmy nerw twarzowy dawcy i biorcy. Dzięki temu twarz pacjentki miała odtworzoną mimikę twarzy, taką jak np. uśmiech, możliwość mrugania, marszczenia czoła oraz wykonywania innych ruchów mimicznych twarzy. Gdybyśmy nie potrafili zregenerować nerwu twarzowego, przeszczep by się nie udał, bo twarz pacjentki nie miałaby normalnych funkcji. Nerw wzrokowy znajduje się blisko nerwu twarzowego, jednak jego funkcja jest znacznie bardziej skomplikowana niż nerwu twarzowego.
Te wszystkie procedury i umiejętności są spokrewnione i łączą się lub uzupełniają w armamentarium szeroko pojętej medycyny. Poza tym jestem z wykształcenia ortopedą, w młodości miałam pod opieką również dzieci z chorobą Duchenne’a, które miały przykurcze lub nie mogły chodzić. Jest to nie tylko choroba neurologiczna, ale również ortopedyczna i ponownie mamy przykład, że te dwie dziedziny medycyny wzajemnie się uzupełniają.
Jako osoba wykształcona w chirurgii ręki, ortopedycznej, rekonstrukcyjnej, chirurgii nerwów obwodowych oraz mikrochirurgii, staram się zastosować zdobyte doświadczenia i rozpoznawać, jakie są obecnie potrzeby i co można w najbliższej przyszłości zrobić w dziedzinach, w których nadal brakuje specyficznych terapii albo nowych form leczenia.
Udaje się Pani dokonywać rzeczy przełomowych, jak przeszczep twarzy, w przyszłości być może leczenie dystrofii Duchenne’a, przeszczepienie oka. To ogromna satysfakcja, gdy przełomową terapię udaje się wprowadzić w życie po kilku lub nawet kilkunastu latach?
Gdy się udaje, to oczywiście satysfakcja jest ogromna, ale w międzyczasie różnie bywa. Jest wiele logistycznych trudności, przygotowania zabierają dużo czasu. Nic nie dzieje się z dnia na dzień. Badania nad opracowaniem
terapii komórkowej w celu leczenia choroby Duchenne’a również trwały wiele lat. Mamy nadzieję, że ta terapia zadziała tak, jak się spodziewamy i będzie ją można stosować na szeroką skalę.
W transplantologii planuje Pani wprowadzić terapię komórkami chimerycznymi, która będzie miała zastosowanie nie tylko w przeszczepach twarzy czy ręki, ale też w przeszczepach organów, takich jak nerka czy wątroba. Na czym polega terapia komórkami chimerycznymi?
Polega na łączeniu komórek macierzystych, pochodzących ze szpiku dawcy oraz biorcy, a następnie podawaniu komórek chimerycznych biorcy w czasie zabiegu transplantacji. Te komórki reprezentują zarówno dawcę, jak i biorcę. Dzięki temu mogą wspomóc każdą transplantację: twarzy, ręki, wątroby, nerki. Ta terapia ma zapobiec konieczności stosowania leków immunosupresyjnych do końca życia. Stwarza możliwość wytworzenia
tolerancji. Dążeniem wszystkich transplantologów, niezależnie od tego, czy przeszczepia się serce, wątrobę, nerki, twarz, kończyny górne, jest to, aby nie było konieczne podawanie pacjentom leków immunosupresyjnych do końca życia. Podanie dodatkowo komórek chimerycznych ułatwi organizmowi zaakceptowanie przeszczepu. Jest to więc terapia wspomagająca, dzięki której być może uda się wyeliminować – jeżeli nie całkowicie, to chociażby częściowo – konieczność stosowania bardzo toksycznych leków immunosupresyjnych.
Kiedy jest szansa, żeby ta terapia mogła wejść w życie?
Myślę, że to kwestia – jak zawsze w nauce – czasu i pieniędzy. Im więcej jest grantów na tego typu badania, tym bardziej można przyspieszyć wejście terapii w życie. Od wielu lat mam wsparcie Departamentu Obrony Stanów
Zjednoczonych – w ostatnich latach było to ok. 10 mln dolarów. Oczywiście to nie wystarcza, żeby taką terapię przeprowadzić od etapu badań laboratoryjnych do zastosowania w badaniach klinicznych u pacjentów. Wszelkie obwarowania, wymagane zgody są bardzo skomplikowane.
Zabierają wiele lat.
Pracuje Pani również nad nową terapią komórkową w leczeniu dystrofii mięśniowej Duchenne’a.
Tak, i ta terapia już jest bliżej zastosowania klinicznego. Opiera się na podobnym koncepcie łączenia komórek dawcy i biorcy oraz stworzenia komórek chimerycznych. Pacjentami są głównie dzieci. Dystrofia mięśniowa Duchenne’a to choroba genetyczna. Organizm nie produkuje
pewnego rodzaju białka – dystrofiny znajdującej się w mięśniach – w wyniku czego tracą z czasem kolejne funkcje lokomocyjne. Choroba postępuje. Zwykle chore dzieci rozwijają się normalnie do 3.-5. roku życia, potem ich mięśnie przestają funkcjonować. Nie są w stanie samodzielnie
się poruszać, w wieku 5-7 lat zwykle muszą już jeździć na wózku inwalidzkim. W wieku kilkunastu lat ich oddychanie musi wspomagać respirator. Przestają funkcjonować mięśnie oddechowe, potem także mięsień sercowy. Niestety, nie ma do tej pory żadnej skutecznej terapii.
Jest zatem nadzieja, że mogłaby pomóc nasza terapia komórkowa łącząca komórki biorcy z komórkami dawcy, połączonych następnie brakujące białko. Ojciec (lub inny bliski krewny) mógłby być dawcą normalnych komórek mięśniowych, połączonych następnie z komórkami dziecka,
które tego białka nie produkuje. W ten sposób stworzona komórka chimeryczna ojciec-syn będzie dostarczała brakujące białko do organizmu syna. Terapia ta może być terapią wspomagającą, ale jeśli pozwoli chorym żyć dłużej i bardziej normalnie, to będzie to ogromny sukces.
Zarówno jeśli chodzi o postęp w transplantologii, jak i w leczeniu dystrofii mięśniowej Duchenne’a, mówi Pani o komórkach chimerycznych. Czym one właściwie są?
Jak już wspominałam, są to komórki, które powstają w wyniku połączenia komórek dawcy i biorcy z zastosowaniem technologii fuzji komórkowej. W przypadku np. przeszczepu wątroby będą to komórki pochodzące ze szpiku kostnego dawcy wątroby połączone z komórkami szpiku biorcy. Natomiast jeśli chodzi o chorobę Duchenne’a, to będą to komórki pochodzące z biopsji mięśnia dawcy, np. ojca, połączone z komórkami chorego dziecka.
Organizm chorego dziecka podejmie już pracę i będzie produkował brakujące białko?
Na początku ubiegłego roku opublikowaliśmy wyniki kilku bardzo innowacyjnych prac wskazujących na to, że rzeczywiście w modelu doświadczalnym choroby Duchenne’a u myszy jest powrót produkcji tego białka, którego mysz z chorobą Duchenne’a nie produkuje. To model doświadczalny, ale jest on podstawą do dalszego przygotowania
tej terapii do badań klinicznych.
Kiedy można spodziewać się pierwszych prób leczenia w taki sposób?
Rozwijamy tę terapię w Polsce. Wraz z synem, dr. Krzysztofem Siemionow, założyliśmy firmę Dystrogen Therapeutics – to polska firma, przygotowująca się do produkcji komórek chimerycznych które będą zastosowane w pierwszych pilotażowych badaniach klinicznych. Przewidujemy, że już w tym roku będziemy mieli pierwszego pacjenta w Polsce, który otrzyma terapię komórek chimerycznych.
To byłby pierwszy pacjent na świecie, który otrzymałby terapię komórkami chimerycznymi?
Tak, pierwszy na świecie. Wstępnie planujemy, że pierwsze podanie terapii komórkowej u pacjenta z dystrofią mięśniową Duchenne’a będzie możliwe jeszcze w tym roku.
Rozmawiała Katarzyna Pinkosz