fot. arch.

Prof. Stanisław Majewski: Zawsze byłem człowiekiem aktywnym wielokierunkowo

Rozmowa z prof. Stanisławem Majewskim, twórcą nowoczesnego Instytutu Stomatologii w UJ i jego pierwszym dyrektorem, b. kierownikiem Katedry Protetyki Stomatologicznej, prodziekanem i prorektorem w macierzystej uczelni, b. konsultantem krajowym w dziedzinie protetyki stomatologicznej, twórcą i redaktorem naukowych czasopism stomatologicznych, założycielem i prezesem Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Implantologii Stomatologicznej.

Patrząc na Pański zawodowy dorobek życia, na to, czego Pan dokonał, można się dziwić, że to wszystko udało się jednemu człowiekowi – w dziedzinie, która w medycynie przez wiele lat była raczej zaniedbywana. Pan znalazł dla niej odpowiednio wysokie miejsce, czego dowodem jest chociażby wyjątkowe odznaczenie, przyznane w 2016 roku – „Zasłużony dla Uniwersytetu Jagiellońskiego” i wpis do historycznej Księgi zasłużonych. Znalazł się Pan w niej jako jedyny stomatolog, zasłużony dla polskiej stomatologii. To ogromny sukces, prawda?

Trudno mi mówić o własnych osiągnięciach, ale tak, to ogromny sukces. Jest też prawdą, że na to wszystko los dał mi dobry czas. Po studiach na Wydziale Lekarskim AM w Krakowie zdecydowałem się na stomatologię, m.in. dlatego, że widziałem, jak wiele jest do zrobienia w tej wówczas marginalnej i zaniedbanej dziedzinie. Stan tego mogę zilustrować faktem, że w mojej pierwszej pracy zabiegi dentystyczne wykonywałem przy lampie naftowej, posługując się nożną wiertarką – bo wieś, gdzie przez rok po studiach praktykowałem, nie była jeszcze zelektryfikowana.

Wówczas marzył mi się udział w prawdziwym rozwoju polskiej stomatologii, bo uświadomiłem sobie, jak wiele w tej specjalności można dokonać.

Niewątpliwie udało mi się pozostawić swój trwały ślad w polskiej stomatologii, skoro po latach zawodowej aktywności jestem postrzegany nie tylko jako twórca nowoczesnego Instytutu Stomatologii w krakowskim Uniwersytecie, ale też jako pionier nowych interdyscyplinarnych dziedzin współczesnej stomatologii, tj. gnatofizjologii oraz implantoprotetyki stomatologicznej i nowoczesnej protetyki. W protetyce stomatologicznej, która jest moją główną specjalnością, starałem się przyczynić do jej realnego przekształcenia w prawdziwą dziedzinę nauk medycznych i czynnościowo odtwórczą praktykę lekarską.

Zatem od nożnej „bormaszyny” i wyrywania zębów przy lampie naftowej do turbinowego unitu i implantoprotetycznej rekonstrukcji narządu żucia – to, można powiedzieć, kosmiczny przeskok z turbodoładowaniem.

W Pana rodzinie nie brakowało lekarzy i farmaceutów, zapewne więc nie mogło być inaczej, Pan też musiał wybrać tę drogę.

Może nie musiałem, mój zawód nie jest wynikiem młodzieńczych marzeń, choć w efekcie stał się moją życiową pasją. Z namowy ówczesnego kierownika oddziału stomatologii AM moja droga pracownika naukowego zaczęła się w Katedrze Protetyki Stomatologicznej, gdzie przechodziłem kolejne fazy rozwoju i zawsze byłem tym „najmłodszym” – najmłodszy doktor, najmłodszy doktor habilitowany, najmłodszy kierownik katedry i wreszcie najmłodszy i pierwszy w krakowskiej uczelni profesor tytularny w mojej dziedzinie.

Właśnie w tym zespole krakowskiej katedry wykonał Pan pierwsze zabiegi implantacji tytanowych wszczepów śródkostnych z protetyczną odbudową uzębienia – stając się pionierem implantologii stomatologicznej w Polsce. I tak, wiem, od początku swojej pracy optował Pan za nazwą „implantoprotetyka”.

Bo tak powinna się nazywać ta dziedzina stomatologii, łącząca technikę chirurgiczną z rekonstrukcją protetyczną, która już od lat 80. ub. wieku stała się moją zawodową pasją. Dzięki temu katedra, którą przez 30 lat kierowałem, może poszczycić się wieloma innowacyjnymi procedurami protetycznej rekonstrukcji uzębienia, tak w części laboratoryjnej i materiałoznawczej, jak i kliniczno-zabiegowej.

Z czasem doszły m.in. przeszczepy autogenne, procedura sterowanej regeneracji struktur kostnych, podnoszenie dna zatok szczękowych czy osteotomowa technika przygotowania łoża kostnego. Szczególne miejsce w klinicznym dorobku w tym czasie zajmuje opracowanie implantoprotetycznej metody rekonstrukcji uzębienia w przypadkach całkowitego bezzębia oraz częściowych braków zębowych przedniego odcinka wyrostków zębowych w hipodoncji.

Co uważa Pan za swoje szczególne osiągnięcia naukowe? Takie, które na trwałe weszły do teorii i praktyki współczesnej medycyny i stomatologii?

To może to być np. udokumentowany badaniami naukowymi stan biocenozy ustnej w normie fizjologicznej i jej zmian w stanach patologicznych, a w szczególności wyjaśnienie roli czynników infekcyjnych w etiologii jednostki chorobowej określanej jako stomatitis prothetica; może to być kompleksowa ocena reaktywności żywego organizmu na implantowane (zwierzętom) dentystyczne stopy metali i tworzywa akrylowe, wprowadzenie klasyfikacji przypadków protetycznych w oparciu o stopień trudności diagnostyczno-terapeutyczny wraz z opracowaniem zasad tzw. etapowości postępowania rehabilitacyjno-rekonstrukcyjnego w praktyce protetycznej.

Mam swój udział w badaniach nad polskim systemem implantów, biomechaniki funkcjonowania uzębienia na implantowanych filarach dentystycznych i wprowadzeniem do praktyki stomatologicznej wielu nowych materiałów, technologii i procedur.

Wprowadził Pan do polskiego piśmiennictwa stomatologicznego nowe pojęcia współczesnej stomatologii.

No tak, to też mi się udało, szczególnie walczyłem właśnie o tę implantoprotetykę. Ogólnie rzecz ujmując, do polskiego piśmiennictwa stomatologicznego wprowadziłem współcześnie zdefiniowany cały aparat pojęciowy w zakresie gnatofizjologii i implantoprotetyki, jako nowych kierunków stomatologii interdyscyplinarnej.

Podobnie jak imponująca jest Pańska działalność jako klinicysty i dydaktyka, podziw budzi również działalność stricte naukowa. Ponad 500 publikacji, ponad 25 opracowań książkowych. Był Pan pomysłodawcą i współzałożycielem Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Implantologii Stomatologicznej, Fundacji na Rzecz Rozwoju Protetyki Stomatologicznej, krajowym konsultantem w dziedzinie protetyki stomatologicznej. A i teraz, będąc na emeryturze, nie spoczywa Pan na laurach. W końcowej fazie znajduje się opracowanie „Dziejów polskiej stomatologii uniwersyteckiej”, nad którą Pan pracuje. Skąd tyle energii?

Jak już powiedziałem, moje życie to działanie. Należę do tej grupy mojego pokolenia, która zaczynała od zera, a z domu wynosiła przekonanie, że prawdziwe wartości w życiu tworzą nauka i mozolna praca – i z tym wychodziliśmy w świat. Poszedłem więc drogą, która poprzez uczelnię stwarzała szersze możliwości realizowania życiowych ambicji niż wyłącznie „przychodniana praca przy fotelu”. To był bardzo dobry wybór. I nie jest tak, że nie wystarcza mi już energii i czasu na cokolwiek innego. Jak się dobrze zorganizować, to znajdzie się jeszcze miejsce na korzystanie z tego, co proponuje otaczający świat. Życie wówczas staje się pełniejsze, ciekawsze. A historię, nad którą obecnie pracuję, jestem winien potomnym i mojemu uniwersytetowi, który, jak w wielu innych dziedzinach, jest kolebką polskiej stomatologii uniwersyteckiej.

Rozmawiała Bożena Stasiak